poniedziałek, 19 lutego 2018

Wyspa - Sigríður Hagalín Björnsdóttir







Autor: Sigríður Hagalín Björnsdóttir
Tytuł: Wyspa 
Liczba stron: 288
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie 



Twój świat też może stanąć nad przepaścią. Co wtedy zrobisz? 

Zastanawiałam się nad tym pytaniem dość długo i nie znalazłam odpowiedniego rozwiązania, bo czy tak naprawdę jest takie? Mamy jakąkolwiek możliwość wyłamania się, jeśli jesteśmy sami przeciwko wszystkim? 

Sigríður Hagalín Björnsdóttir stworzyła przerażająco rzeczywistą wizję rozpadu naszego cywilizowanego, kulturalnego społeczeństwa. 
Rzadko czytam książki tego typu. Ta pozycja jednak bardzo mnie przyciągnęła. Ponadto uważam, że wypada sięgać po książki, które nie są całkiem w naszym typie, ale w jakiś sposób nas intrygują - myślę, że to sposób na poszerzanie swoich horyzontów. Tak też było z tą dystopijną wizją bardzo przyjaznego islandzkiego społeczeństwa. 

Wracamy z pracy. Robimy kolację. Bawimy się z dziećmi. Wracamy z przyjęcia. Świętujemy sukces, urodziny, ślub, awans. Kłócimy się, bądź kochamy. Robimy zakupy. Oglądamy wiadomości ze świata. Zamawiamy bilety do innego kraju na wakacje. Kładziemy się spać po zwyczajnym dniu, jak każdy inny. Budzimy się w tym samym łóżku, w naszym domu, przy naszych bliskich. Pozornie wszystko jest w porządku, nie ma końca świata. Słońce świeci, kawa smakuje tak samo. Jednak jesteśmy odcięci od reszty świata. Nie wiadomo dlaczego, ani na jak długo. Nie wiemy, jakie będą następstwa. Ale przecież jesteśmy cywilizowanym narodem, damy sobie radę. Przez setki lat wyspa była samowystarczalna. Możemy do tego wrócić. Siła jest w nas. To my jesteśmy narodem.
 Czy aby na pewno? 


W takiej sytuacji znalazła się Maria i Hjalti wraz z całą społecznością Islandii. O tym co się dzieje, dowiadujemy się z ich relacji. Pojawiają się oni w książce w pewnej kolejności i sami opowiadają o swoim życiu, o relacjach jakie ich łączą, a także o tym jak zaczęło zmieniać się społeczeństwo i sytuacja w ich kraju. Dzięki tym opisom, możemy poznać nie tylko ich życie, lęki i radości, ale także ich charaktery. Dwoje zupełnie różnych ludzi. Dwie diametralnie inne sytuacje w jakich się znaleźli i jedna przyczyna - utrata łączności ze światem. 
Jak sobie poradzą? 

Ta książka uderza w bardzo czuły punkt każdego narodu. W politykę. Ukazuje, jak rządy danych ludzi wpływają na całe społeczeństwo, które staje przed wielkim wyzwaniem poradzenia sobie w niecodziennej sytuacji. Ukazuje ona jak bardzo rząd manipuluje obywatelami, jak rozsiewana zostaje propaganda, jak bezwzględna jest władza. 
W sytuacji, w której zaczyna brakować pożywienia, ludzie zaczynają zachowywać się jak zwierzęta. Zaciera się granica między dobrem i złem. Znika poczucie bezpieczeństwa. Ludzi ogarnia lęk. 
Z przyjaznego państwa, Islandia staje się piekłem, które w pierwszej kolejności pochłania obcokrajowców. Koniec z zaufaniem. Każdy może liczyć wyłącznie na siebie. 





To przerażający obraz destrukcji państwa, który przez swój realizm zostawia wiele kwestii do refleksji.  Warto nadmienić iż tę książkę ogłoszono najlepszym debiutem literackim ostatnich lat, a także nominowano do DV Cultural Prize for Literature 2016 i The Icelandic Women’s Literature Prize 2017.  



Za egzemplarz do recenzji, dziękuję







"Najgorsze koszmary to te, w których wszystko jest takie jak przedtem. W których wszystko toczy się zwyczajnie, po mieszczańsku, człowiek jedzie samochodem i zatrzymuje się na czerwonym świetle, przechadza się między pełnymi półkami w sklepie, siedzi w restauracji włoskiej i musi wybierać między pizzą a makaronem. Nagle wali mu się świat, samolot nie ma gdzie wylądować, drogi prowadzą donikąd, na talerzu przed człowiekiem bije żywe serce. Nie ma ludzi, znikli w niewyjaśnionych okolicznościach w jakichś przerażających miejscach, i to człowiek osobiście za to odpowiada."


"(...) sny to tylko tęsknota i smutek, kochane i dawno utracone twarze, zbyt krótkie i bolesne żywoty."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz