środa, 25 października 2017

Zdobyć Rosie. Początek gry - Kirsty Moseley






Autor: Kirsty Moseley
Tytuł: Zdobyć Rosie. Początek gry 
Liczba stron: 320
Wydawnictwo: HarperCollins


Jejku, jak dawno do Was nie pisałam! Przepraszam, ale powrót na uczelnię potrafi wywrócić cały spokój i sprawić, że człowiek nie ma nawet czasu się porządnie wyspać! Mam nadzieję, że będę wracać do Was powoli i znajdę jakiś złoty środek, by pogodzić sapiącą na mnie z rogu magisterkę z moją miłością do książek. Ale do sedna. Dziś przychodzę do Was z kontrowersyjną historią Nate i Rosie! Czy od pierwszych stron pokochałam tą historię? Jasne, że NIE. Powiem nawet więcej! Dawno żadna książka nie wywołała u mnie miny z serii "co tu się dzieje do cholery i co ja czytam?!" 
Jednak polecam Wam ją z całego serducha, dlaczego? Już zaczynam! 



Niestety nie miałam przyjemności poznać Anny i Ashtona wcześniej, ponieważ to moje pierwsze spotkanie z twórczością Pani Kirsty. Poznałam jednak ich "przelotem" i jedyne co mogę powiedzieć, to to, że są naprawdę świetną parą (Choć wydaje mi się, że nie mogłabym ich spotkać na ulicy. Zwyczajnie myślę, że aż tak idealne pary nie istnieją i wszędzie są jakieś zgrzyty, nawet jeśli miłość jest prawdziwa, wzajemna, uczciwa i sprawiedliwa.) i mają nieźle poobijanych przyjaciół, których dane mi było poznać lepiej od wspomnianej wcześniej pary. 
Zacznijmy od osoby, która irytowała mnie tak bardzo, że aż uśmiechałam się sama do siebie, a moje oczy rzucały mordercze spojrzenia wokół. 

NATE! Słodki chłopczyk, który ewidentnie na pierwszy rzut oka cierpi na jakiś przerost poczucia własnej wartości. Jak to się mówi? Przerost formy nad treścią? Nazwijmy to tak, by nie używać brzydkich słów ;) ! No więc, Nate zachowujący się niczym bóg seksu, rzucający drętwe teksty na podryw, które myślałam, że skusiłyby jedynie jakieś desperatki do rzucenia mu się w ramiona. Ale jakże ja się myliłam! On naprawdę miał wielkie powodzenie wśród kobiet! Mundur działa dziwnie na kobiety, a nasz Nate pracuje jako snajper. Do tego jest diabelnie przystojny i wysportowany. Mieszanka wybuchowa! 

Rosie, uosobienie piękna, delikatności i kobiecości. Oczywiście żeby nie było nudno - najbardziej niedostępna kobieta pod słońcem. 

Tych dwoje nie ma ze sobą dosłownie nic wspólnego, oprócz -oczywiście- cudownych przyjaciół. Spotykają się jednak po raz pierwszy w czasie odwiedzin u Camerona - synka Anny i Ashtona. W pomieszczeniu aż iskrzy od emocji. Jak można się spodziewać bóg seksu - Nate zaczyna podrywać Rosie, która podchodzi do zaistniałej sytuacji bardzo pobłażliwie i "spuszcza go ze schodów". Chłopak jednak nie poddaje się w staraniach i dąży do tego, by posiąść dziewczynę. Jak dotąd żadna kobieta nie zagrała mu na nosie tak jak Rosie. W ciągu kilku kolejnych dni, Nate ciągle stara się zainteresować sobą przyjaciółkę Anny i łapie się na tym, że mimo tego, że nie udało mu się zaciągnąć jej do łóżka, to bardzo dobrze czuje się w jej towarzystwie. Mało tego, uwielbia jej śmiech, uśmiech, to że ma cięty język i wymusza na nim starania i jednocześnie podkreśla, że nie jest typem kobiety na jedną noc. Chłopakowi ciężko przyznać nawet przed sobą samym, że polubił Rosie i w głębi serca zazdrości rodziny, którą stworzył jego przyjaciel Ashton.

Co z tego wyniknie? Czy Nate rozkocha w sobie Rosie? Czy to co kryje się za obojętnością i niedostępnością Rosie zniechęci tego nieustraszonego uwodziciela? Czy Nate jest w stanie zmienić się ze skaczącego po różnych łóżkach kochanka, w mężczyznę gotowego sprostać wyzwaniom, które przyniesie przyszłość? Czy będzie gotów dorosnąć i stać się odpowiedzialnym mężczyzną? Czy Nate jest zdolny do miłości? 


To jak bardzo zmienia się postać boga seksu najbardziej przyciągnęło mnie, by dokończyć tą historię. Bo właśnie Nate, gra tu największą rolę, jego złożona postać, która co chwilę odkrywa kolejne ciekawe aspekty sprawia, że z ogromnej irytacji wykwita zupełnie inne uczucie. Pokochałam tego faceta. Jego szramy na serduchu i to, że jednak bardzo pomyliłam się przy jego ocenie na samym początku. Ale przecież tak jest zazwyczaj,że nikt z nas nie pokazuje jaki jest naprawdę przy pierwszym spotkaniu. Nie mówimy o swoich ranach. Nie mówimy o tym co przeżyliśmy. Nie mówimy o tym, czy radzimy sobie z naszym życiem. Nie mówimy w jaki sposób oszukujemy głosy w głowie, by móc żyć i funkcjonować w miarę normalnie. Dlatego dajcie szansę tej historii, dajcie szansę sobie, by móc śledzić tą przemianę. 
Od siebie jedynie dodam, że zacieram łapki na kolejny tom przygód tej dwójki. 





Za egzemplarz do recenzji, dziękuję





7 komentarzy:

  1. No nie wiem... Jak dla mnie brzmi jak sto tysięcy innych historii w tym stylu i nie widzę w tym opisie niczego, co by odróżniło tę książkę od innych tego typu pozycji ;) Ale pewnie się czepiam, bo lubię, jak w lekturze znajduję coś poza romansem^^
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam wrażenie, że ta książka będzie inna niż większość z tego gatunku. Chętnie przeczytam.:)
    kocieczytanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam autorki, ale rzadko sięgam po romanse i po ten też nie sięgnę;)
    Recenzja super, pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie jestem pewna, czy sięgnę po tę książkę, ale jeśli tylko kiedyś nadarzy się okazja...W sumie czemu nie :D Zobaczymy, czy mi się spodoba.

    Obsession With Books

    OdpowiedzUsuń
  5. Hym... sama nie wiem co myśleć o tej książce. Obawiam się, że nie podbiłaby mojego serca

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem co myśleć tej książce... Nie miałam jeszcze styczności z tą autorką :) Może jeśli byłaby w okazyjnej cenie, to bym po nią sięgnęła, ale teraz jeszcze nie wiem ;) Pozdrawiam, Ola z
    https://wroclawianka-czyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam dylemat i jeszcze się nad nią zastanawiam. Super, że Ty jesteś zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń